baner.jpgWolik

polska_mapa1

linnia09.gif
money.jpgZ meczu

Maści z witaminą A, jodyny, wyciągu z cebuli czy spirytusu kamforowego i wielu
innych naturalnych leków nie kupimy już w sklepie zielarskim. Od 1 stycznia ziołowe
specyfiki będą dostępne tylko w aptekach.
Wszystko za sprawą kontrowersyjnego rozporządzenia ministra zdrowia. Krytykują je pacjenci,
zielarze, a także specjaliści z izby przemysłu farmaceutycznego.

Stanisława Dziuba ze sklepu zielarskiego przy ul. Podzamcze w Lublinie mówi, że na zmianie
stracą głównie pacjenci, którzy woleli leczyć się naturalnymi lekami zamiast syntetycznymi
tabletkami. - Nikt nie rozumie dlaczego tak się stało. Ludzie zbierają podpisy, by ministerstwo
jeszcze raz przeanalizowało zmiany. Sama, gdybym chciała, zebrałabym od swoich klientów z
300 podpisów - dodaje. Zielarze mówią, że to lobby wielkich koncernów chce doprowadzić ich do
ruiny, a wesprzeć apteki.

Tymczasem w aptekach ziół jest mało, pacjenci zostaną więc bez preparatów. Z nowelizacją
rozporządzenia walczy Polska Izba Zielarsko-Medyczna. Wystosowała protest do podsekretarza
Marka Twardowskiego. "Personel ma odpowiednie przygotowanie, wiedzę i doświadczenie dające
rękojmię bezpieczeństwa dystrybucji i stosowania produktów leczniczych" - czytamy w oświadczeniu.
In dalej: "Wyposażenie sklepów zapewnia prawidłowe przechowywanie. Nieporozumieniem jest
zrównanie sklepów zielarsko-medycznych z pozostałymi placówkami handlowymi". Zielarze nie otrzymali
jednak odpowiedzi.


Protest zielarzy popiera Dariusz Nowicki, dyrektor Polskiej Izby Przemysłu Farmaceutycznego i
Wyrobów Medycznych "Polfarmed". - W rozporządzenie wkradły się błędy - uważa Nowicki. - Sugerujemy,
że powinien być przyjęty wykaz negatywny, czyli lista leków, których nie wolno sprzedawać w danych
punktach. Zielarze muszą liczyć się z kontrolami inspektorów farmaceutycznych. Za złamanie zakazu
grozi kara ograniczenia lub pozbawienia wolności do dwóch lat.

pat_byza.gif